
Najbardziej depresyjny dzień w roku - krótka opowieść o Blue Monday
autor: Karolina Sulimierska
Nareszcie niedziela – dzień, w którym większość z nas może się wyspać i wypocząć. Dzwoni domofon, szybko filtruję, kto może stać tam na dole, ale odrzucam każdą myśl, która przychodzi mi do głowy. Podnoszę słuchawkę, męski głos wita mnie z werwą, szybko klaruje, dlaczego dzwoni, żebym nie zdążyła odłożyć słuchawki. Dzień dobry, zajmujemy się dziś ważnym tematem, mianowicie robimy wywiady, tu w sąsiedztwie, które dotyczą państwa opinii na temat tego, czy jeszcze kiedyś nastaną szczęśliwe czasy? Odpowiadam, że ogólnie rzecz biorąc czuję się szczęśliwa i nie mam dziś ani chęci ani czasu, żeby dzielić się swoimi przemyśleniami. Za chwilę orientuję się, że przecież jutro, 16-ego stycznia, wypada najbardziej przygnębiający dzień w roku – „Blue Monday” (z ang. smutny poniedziałek).
Smutek według wzoru
W 2005 roku firma PR-owa zwróciła się z prośbą do brytyjskiego psychologa – Cliffa Arnalla o „obliczenie” najbardziej korzystnego dnia na sprzedaż wycieczek przez biuro podróży Sky Travel. Wraz z chwytem marketingowym powstała pseudonaukowa teoria najbardziej depresyjnego dnia w roku – Blue Monday. Arnall wyznaczył datę za pomocą wzoru, w którym uwzględnił czynniki psychologiczne, meteorologiczne i ekonomiczne. Styczeń jest miesiącem z ograniczonym dostępem do ciepła i promieni słonecznych, opada świąteczna aura, niektórych postanowień noworocznych nie udało się wprowadzić w życie, przez co popadamy w poczucie klęski, w dodatku wielu z nas musi spłacić świąteczny dług zaciągnięty na karcie kredytowej. Faktycznie niezbyt optymistyczna wizja. Chociaż Blue Monday jest terminem pseudonaukowym, zaczął on funkcjonować w społecznej świadomości. Potraktujmy zatem ten termin jako punkt wyjścia do rozważań nad naszym psychicznym funkcjonowaniem, duchowym dobrostanem, zadowoleniem z tego, co bierzemy od życia, ale również tym, co jest zagrożeniem dla naszej wewnętrznej homeostazy.
Tytuły
Lista „blue” czynników wpływających na naszą kondycję psychiczną jest długa. Wystarczy zajrzeć do Internetu, gazet lub włączyć telewizję, aby doświadczyć stresu informacyjnego i zostać pochłoniętym przez beznadzieję teraźniejszości i fatalistyczne wizje przyszłości. Wyjęłam kilka starych egzemplarzy miesięcznika „Pismo” i zaczęłam czytać tytuły artykułów znajdujących się w środku. Wybiórczo je tutaj przytoczę: „Kogo dziś stać na dom?”, „Na starość szklankę wody poda Ci robot”, „Jak wyjść z pułapki bezradności?”, „Jak się dogadać, kiedy jesteśmy tak podzieleni?”, „Radość w czasach zarazy i niepokoju”, „O czym nie powiem swoim rodzicom”, „Ocalić świat przed szóstym wymieraniem”, „Samotny tłum”. Oprócz globalnych problemów, z którymi zmagamy się jako ludzkość, „blue” listę zapełnia szereg indywidualnych historii, zaniedbanych potrzeb, powierzchownych relacji, lęk, permanentny stres, poczucie braku sensu, samotności, bezsilności, beznadziei i szeroko pojętej utraty.
Higiena psychiczna
Jeśli trzymasz cokolwiek w rękach, odłóż to, proszę, na chwilę na bok. Usiądź wygodnie, postaw stopy na ziemi, zamknij oczy. Weź głęboki oddech przez nos, wypuść powietrze ustami, obserwuj swoje ciało, następnie powtórz tę czynność kilka razy. Kiedy będziesz gotowy, otwórz oczy – właśnie poświęciłeś sobie kilkadziesiąt sekund.
Biznes „self-care”, który rozpoczął ekspansję reklamową na wszystkich możliwych kanałach dystrybucji, obiecuje, że Twoje potrzeby zostaną zaspokojone kieliszkiem prosecco w SPA, weekendowym maratonem na Netflixie, dodatkowym kursem sprzedawanym przez coacha, który z nienaganną fryzurą i śnieżnobiałym uśmiechem, będzie zapewniał Cię, że możesz wszystko. Ludzie, których spotykam w gabinecie, często nie są w stanie zidentyfikować swoich potrzeb, skarżą się na spadek nastroju, poczucie beznadziei, stres, który próbują redukować używkami, zajadać słodyczami, uciszać serialami. Nie mam zamiaru wymieniać tu w podpunktach, co należy, ani tworzyć recepty na szczęśliwe życie. Proponuję jedynie podpytać o swoje potrzeby siebie, czasami w bezruchu w fotelu, czasami w ruchu w lesie lub parku, w naszym naturalnym środowisku, jakim jest świat natury. Niech Blue Monday stanowi pretekst do zadbania o siebie. Ciekawa jestem, co przyniesie Wam ten niebieski, poniedziałkowy spacer lub fotelowy bezruch. Dobrego dnia!